W tym artykule dowiesz się o:
"Wiedziałem, że tak będzie. Rapujesz, cudujesz, a gdzie trening? Powiesz, że trenujesz ciężko. Owszem, ale to jest ciężki trening jak na twoją miarę. Inni trenują znacznie ciężej. Ty się nie nadajesz do sportu. Wzrost i długie nogi nie wystarczą do wyczynowego sportu. Może na Uniwersjadę wystarczą, ale nie na profesjonalny sport. Nie masz w sobie ducha fightera, nie masz w sobie mocy. Jesteś ładna, to fakt, ale właśnie dlatego, że masz niski poziom testosteronu. A poza tym masz już 28 lat" - napisał anonimowy kibic w mailu skierowanym do Emilii Ankiewicz.
Polska lekkoatletka treść maila pokazała na Instagramie i otrzymała falę wsparcia od swoich fanów. 94. PZLA Mistrzostwa Polski nie poszły po jej myśli. W biegu na 400 metrów przez płotki zajęła czwarte miejsce. Ankiewicz osiągnęła czas 57,84, a do podium zabrakło jej 0,74 sek.
Zarzucono jej, że nie skupia się odpowiednio na sporcie, że czas poświęca na rapowanie. Ankiewicz w ten sposób złożyła urodzinowe życzenia swojej przyjaciółce Marcie Krawczyńskiej. Wtedy większość kibiców podeszło do tego z dystansem. Po nieudanych mistrzostwach miał to być powód słabszego występu. Była to tylko jednorazowa akcja.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kolejka po uścisk dłoni Buffona, japońskie wiwaty dla Torresa
Taką korespondencję wrzuciła na instastory Emilia Ankiewicz. Ktoś serio poświęcił swój czas, żeby sobie kopnąć leżącą. Dla Emilii były to trudne i niestety nieudane mistrzostwa kraju.
— Marek Plawgo (@maras400) 22 lipca 2018
Są gdzieś granice?
Emilia, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni pic.twitter.com/PXV7MYjm9b
Dla Ankiewicz ostatnie miesiące nie były udane. Poprzedni rok był najtrudniejszy w jej karierze. Doznała kontuzji, która na długo wykluczyła ją z treningów. Polka nie ukrywała, że chce wrócić do europejskiej czołówki, wszak dwa lata temu była finalistką mistrzostw naszego kontynentu. Po igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie odpadła w półfinale wylała się na nią fala hejtu. Mówiono, że do Brazylii pojechała tylko dlatego, że jest ładna. Wtedy nauczyła się, że nie warto czytać komentarzy kibiców.