Niespodziewane obrazki. Trener podbiegł do kibiców, a potem się zaczęło
Zwykle jest tak, że gdy zawodnicy i sztab szkoleniowy zmierzają w kierunku trybuny zajmowanej przez ultrasów, muszą liczyć się z tym, że usłyszą kilka cierpkich słów. Inaczej było po meczu VfB Stuttgart z Bayernem Monachium.
Raptem osiem minut później rzut karny na gola zamienił Harry Kane. W końcówce spotkania do głosu doszli jednak gospodarze, którzy po bramkach Woo-Yeong Jeong i Silasa Katompa Mvumpa wygrali 3:1 (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Po końcowym gwizdku miejscowi rozpoczęli świętowanie. Mieli ku temu słuszny powodów. W końcu po raz pierwszy od 17 lat VfB Stuttgart pokonało na własnym boisku ekipę Bayernu Monachium.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to musiało boleć! Młody kibic zatrzymany przez policjęZawodnicy i sztab szkoleniowy cieszyli się z triumfu razem z kibicami, także z ultrasami. W pewnym momencie fani z tego sektora wywołali trenera VfB Stuttgart, Sebastian Hoeness, by ten przyszedł do nich na trybunę.
41-letni trener, nieco zaniepokojony, wspiął się po ogrodzeniu. Następnie kibice wręczyli mu mikrofon. - Nie wiem dokładnie, co robić - rzucił Hoeness, którego cytuje portal sport.sky.de.
Niemiecki szkoleniowiec zwrócił się do fanów, by podziękować im za doping przez cały sezon. Hoeness zaznaczył przy tym, że na największe brawa zasłużyli jednak jego zawodnicy.
- Chciałbym podziękować w imieniu zespołu za to, czego mogliśmy doświadczyć w tym sezonie. To jest nie do opisania. Nie chcę tu siedzieć za długo, ponieważ prawdziwe brawa należą się chłopakom, oni są niesamowici - dodawał Hoeness.
VfB Stuttgart po pokonaniu Bayernu Monachium jest już pewny udziału w następnej edycji Ligi Mistrzów. Po 32. kolejkach zespół dowodzony przez Sebastiana Hoenessa zajmuje 3. miejsce w tabeli Bundesligi.
Zobacz także:
Popis Haalanda. Strzelał, strzelał i nie mógł przestać
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.