Krzysztof Ignaczak po finale LM. "Oby to była nauczka na przyszłość"

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z Itas Trentino 0:3w finale Ligi Mistrzów. Rozczarowania takim wynikiem nie kryje Krzysztof Ignaczak. - To nie był zespół, który zdobył złoto PlusLigi - powiedział w rozmowie z serwisem sport.pl były libero.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Krzysztof Ignaczak WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Krzysztof Ignaczak
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie sprostali oczekiwaniom kibiców. W drugim finale Ligi Mistrzów z rzędu, podopieczni Marcelo Mendeza zeszli z parkietu pokonani. Tym razem po trzech setach musieli uznać wyższość Itas Trentino. Kibice, w pomeczowych komentarzach, nie szczędzili zawodników ekipy mistrza Polski. Rozczarowania nie krył również Krzysztof Ignaczak, który w rozmowie z serwisem sport.pl ocenił postawę jastrzębian.

- Jastrzębianom brakowało zagrywki, nie zrobili nią szkody przeciwnikowi i nie byli w stanie odrzucić go od siatki. Był walczący Tomek Fornal i poza nim nie było wielkiego wsparcia. Jean Patry raz grał dobrze, raz źle. Trener zaczął nim rzucać i mieszać składem. Rafał Szymura? Brakowało tego skrzydła w dobrych momentach. Mecz w wykonaniu Jastrzębskiego był może nie słaby, ale przeciętny. To nie był ten zespół, który zdobywał złoto mistrzostw Polski - przyznał były libero reprezentacji Polski.

45-latek przyznał również, że był zaskoczony doskonałą postawą włoskiej ekipy. Szczególnie zaimponował mu powracający do gry po kontuzji palców, rozgrywający Itas Trentino, Riccardo Sbertoli. Włoch nie tylko kapitalnie dyrygował grą swojej ekipy, ale również imponująco radził sobie w defensywie.

ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze

- Włosi znakomicie odrobili lekcję. To, z czego słyną, czyli przygotowanie taktyczne, było świetne. Dawno nie widziałem, żeby ktoś aż tak czytał grę Bena Toniuttiego. Włosi znakomicie się ustawiali i zagrali niemal perfekcyjny mecz. Riccardo Sbertoli obronił ogrom piłek, kto wie, czy nie więcej od libero. Stawiał je tak, że koledzy mogli wyprowadzać kontrataki. To, co grali Alessandro Michieletto i Daniele Lavia, zasługuje na oklaski. Liczyłem, że nie zagrają tak dobrze - powiedział "Igła", który na drugim stopniu podium Ligi Mistrzów stanął w 2015 roku.

Mimo wywalczenia złotego medalu, siatkarze Itas Trentino nie zagrają w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Fabio Soliego rywalizację w Serie A zakończyli bowiem na czwartej pozycji, co zapewniło im jedynie prawo startu w Pucharze CEV. Gracze z Trydentu, podobnie jak Jastrzębski Węgiel, zapewnili jednak sobie miejsce w Klubowych Mistrzostwach Świata, które pod koniec roku zostaną rozegrane w Indiach, najprawdopodobniej w Bengaluru, które gościło zmagania również przed rokiem. Wówczas górą byli siatkarze Sir Susa Vim Perugia, którzy w finale pokonali Minas Tenis Clube. Na najniższym stopniu podium stanęli Panasonic Panthers.

Czytaj także:
Gorzkie słowa reprezentanta Polski po finale Ligi Mistrzów

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy triumfator Ligi Mistrzów powinien mieć zagwarantowane prawo startu w kolejnej edycji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×