MotoGP: chaos w Argentynie. Marc Marquez wywrócił Valentino Rossiego

Przed startem do wyścigu MotoGP doszło do kuriozalnej sytuacji. Jak się okazało, startujący z pole position Jack Miller jako jedyny założył w swoim motocyklu slicki. Reszta stawki postawiła na opony deszczowe, co biorąc pod uwagę przesychający tor, skazałoby ich na porażkę z Australijczykiem. Dlatego pozostali motocykliści zjechali do alei serwisowej, domagając się opuszczania inauguracji wyścigu. Ostatecznie dopięli oni swego, mimo ogromnych pretensji Millera.

Aby zawodnik Alma Pramac Racing nie miał pretensji, reszta stawki ostatecznie została cofnięta o kilkanaście pozycji. Wtedy też rozegrał się dramat Marca Marqueza. Hiszpanowi zgasł motocykl. Zgodnie z regulaminem, powinien w takiej sytuacji wystartować z pit-lane. Sędziowie jednak nie zareagowali, więc 25-latek odpalił maszynę i wrócił na swoje pole startowe.

Marquez potrzebował ledwie kilku zakrętów, by wysunąć się na czoło wyścigu. Pech dopadł za to Daniego Pedrosę. W jednym z zakrętów Hiszpan został zaatakowany przez Johanna Zarco i znalazł się na mokrej części toru, gdzie stracił przyczepność i zanotował upadek.

Sędziowie potrzebowali pięciu okrążeń, by przeanalizować sytuację ze startem Marqueza i ukarali zawodnika Repsol Honda Team przejazdem pit-lane. Z tego powodu mistrz świata spadł na dziewiętnaste miejsce. Hiszpan chciał jak najszybciej przesunąć się w górę stawki i podczas bezpardonowej walki wyrzucił z toru Aleixa Espargaro. Za karę musiał oddać jedną pozycję.

W połowie wyścigu do prowadzącego Millera zbliżył się Alex Rins. Zawodnik Suzuki kilkukrotnie wysuwał się na czoło wyścigu, ale kontrataki Australijczyka były natychmiastowe. Ostatecznie Hiszpan jednak dopiął swego. Tyle, że nie cieszył się zbyt długo z prowadzenia, bo przestrzelił hamowanie do jednego z zakrętów na szesnastym okrążeniu. Chwilę później bliski upadku był też Miller, dzięki czemu na prowadzeniu znalazł się Cal Crutchlow.

Agresywną jazdę prezentował nadal Marquez, który na dwudziestym okrążeniu wywrócił Valentino Rossiego. Włoch miał ogromne pretensje do Hiszpana o tę sytuację, a incydent trafił pod ocenę sędziów. Doliczyli oni do jego wyniku 30 sekund. W ten sposób stracił on piątą pozycję i wypadł poza punktowane miejsce.

Na ostatnim okrążeniu ostry pojedynek o wygraną stoczyli Crutchlow i Zarco. Ostatecznie to Brytyjczyk sięgnął po wygraną i tym samym został liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

Zawodnicy Moto2 rywalizowali niemal na suchym torze. Musieli jednak zwracać uwagę na mokre plamy, które pozostały po porannych opadach deszczu. W takich warunkach najlepiej wypadł Mattia Pasini. Włoch przez niemal cały wyścig musiał odpierać ataki szalejących za jego plecami Xaviego Vierge oraz Miguela Oliveiry.

Wyścig Moto3 rozpoczął się w momencie, gdy tor zaczął przesychać. W efekcie niektórzy zawodnicy po okrążeniu wyjazdowym postanowili zjechać do alei serwisowej i założyć w swoich maszynach slicki. Taka taktyka okazała się jednak błędna. Pewne zwycięstwo odniósł Marco Bezzecchi, który ruszył na deszczówkach. Włoch, dla którego to pierwsza wygrana w karierze, wyprzedził Arona Caneta i Fabio Di Giannantonio.

Wyniki wyścigu o Grand Prix Argentyny:

ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"