Ten pomysł Canal+ nie wypali? Ekspert stawia sprawę jasno

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu od lewej: Mirosław Jabłoński, Daria Kabała-Malarz
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu od lewej: Mirosław Jabłoński, Daria Kabała-Malarz
zdjęcie autora artykułu

Od nowego sezonu mecze PGE Ekstraligi mają odbywać się w intensywnym tempie. Plan Canal+ zakłada, aby jedno spotkanie trwało ledwie 75-80 minut. - To nierealne - mówi Marta Półtorak. Była prezes Stali Rzeszów nie wierzy w powodzenie tej misji.

W tym artykule dowiesz się o:

Na przestrzeni lat Canal+ bardzo mocno poprawił jakość transmisji z PGE Ekstraligi. Stacja reklamuje się hasłem "dom żużla", bo jej udana współpraca z klubami doprowadziła do tego, że obecnie na jej antenie możemy oglądać też Speedway 2. Ekstraligę oraz szereg zawodów indywidualnych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że C+ wygrał też najnowszy przetarg na prawa telewizyjne najlepszej ligi świata.

Jednym z pomysłów na poprawienie transmisji od sezonu 2024 ma być zwiększenie tempa rozgrywania meczów. Teraz często zdarza się, że trwają one ponad 120 minut. Tworzy to szereg problemów przy planowaniu ramówki, zwłaszcza gdy w weekend mamy do czynienia z natłokiem innych imprez sportowych.

O pomysł telewizji zapytaliśmy Martę Półtorak. Była prezes Stali Rzeszów nie wierzy jednak w to, że uda się doprowadzić do sytuacji, w której spotkanie PGE Ekstraligi trwałoby 75-80 minut. - Już planowanie, że mecz może się zmieścić w 90 minutach jest bardzo optymistyczne. W żużlu mamy za dużo zdarzeń losowych, które mogą wpłynąć na długość zawodów - mówi Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o odejściu Pedersena. To dlatego GKM nie przedłużył kontraktu z Duńczykiem

Kiedyś normą były długie przerwy spowodowane m.in. koniecznością oczekiwania na powrót karetki ze szpitala po wypadku. Obecnie kluby zabezpieczają zawody większą liczbą ambulansów, przez co takie sytuacje zdarzają się rzadziej. - Wystarczy jednak karambol, gdzie na raz trzeba będzie zawieźć dwóch albo nawet trzech żużlowców do szpitala i już mamy kłopot - przewiduje Półtorak.

- Do tego dochodzą zmiany taktyczne, gdzie żużlowcy mają prawo do przerwy bieg po biegu. Mecz może też wydłużać zastępstwo zawodnika, bo wtedy tych roszad mamy jeszcze więcej. Nie mówiąc chociażby o jakichś dodatkowych równaniach toru, które też się zdarzają - mówi ekspert WP SportoweFakty.

Zdaniem Półtorak, telewizja powinna się zastanowić nad tym, jak korzystniej wykorzystać przerwy między wyścigami, zamiast próbować na siłę skracać czas trwania meczu. - Wykonaliśmy przez lata wiele ruchów na rzecz telewizji i na pewno sytuacja się poprawiła. Przerwy dla zawodników i tak zostały skrócone, ale nie możemy doprowadzić do absurdu - ocenia.

- Telewizja może wykorzystać przerwy na blok reklamowy. Może przewidzieć jakiś blok stały w trakcie przerwy po którejś serii startów. Lepiej postawić na takie rozwiązanie, niż zaplanować na sztywno, że mecz potrwa 90 minut, a potem mieć problem, gdy okaże się, że trwa on znacznie dłużej - podsumowuje Półtorak.

Czytaj także: - Nikt się tego nie spodziewał. Doszło do ważnej zmiany w Grand Prix! - Znamy kalendarz PZM na sezon 2024. Pierwsze zawody 30 marca!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty