Nic dwa razy się nie zdarza? A jednak! Co za emocje

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marcin Bielecki / Michale Kyser w akcji
PAP / Marcin Bielecki / Michale Kyser w akcji
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa ponownie miała dwucyfrową przewagę w meczu z Kingiem Szczecin, a pomimo tego przegrywa w serii ćwierćfinałowej Orlen Basket Ligi 0:2. Obrońcy tytułu znów wyszarpali triumf w ostatnich minutach.

W czwartek Legia miała czternaście punktów przewagi, przegrała 80:85. W sobotę było to dziesięć oczek, ale King również zdołał odwrócić losy meczu.

Legia miała jeszcze w ostatniej sekundzie rzut na dogrywkę. Loren Jackson przebiegł całe boisko, wyszedł w górę, ale trafił tylko w obręcz. Stołeczna ekipa jest pod ścianą!

King tym nie zdołał złamać rywala trójkami, bo w decydujących momentach pudłował tak Tony Meier, jak i Darryl Woodson. Piłkę w swoje ręce wziął jednak bezcenny dla obrońców tytułu Andrzej Mazurczak.

Jego akcja z faulem plus skuteczne rzuty wolne rozstrzygnęły mecz, chociaż to przestrzelona ostatnia próba z linii otworzyła szansę Legii na dogrywkę. Z Mazurczakiem na boisku King był +17. To mówi dużo, o ile nie wszystko.

Legia w najważniejszych momentach popełniła dużo błędów w obronie - zwłaszcza w zastawieniu. King miał mnóstwo okazji do ponawiania swoich akcji. Kapitalnie na tablicach walczyli Zac Cuthbertson czy znów znakomity Michale Kyser - środkowy miał 18 punktów i dziewięć zbiórek. Wykorzystał m.in. wszystkie osiem prób z linii rzutów wolnych.

3/22 w rzutach zza łuku - to bardzo bolało gości. Skuteczności nie mieli też wspomniany już Jackson (4/13 z gry) i Christian Vital. Ten drugi w serii Kinga na razie pudłuje na potęgę. W sobotę wykorzystał zaledwie dwie z 12 prób. Miał osiem punktów, 11 zbiórek i pięć asyst.

W całej serii Vital ma 4/24 z pola. Daje to niecałe 17 procent skuteczności. Bez niego Legii będzie bardzo trudno wrócić do Szczecina. Żeby tak się stało stołeczna ekipa "u siebie" nie będzie mogła się potknąć.

Na koniec dodajmy, że zawodnicy obu zespołów stawali w całym meczu aż 75 razy na linii rzutów wolnych. Trener Arkadiusz Miłoszewski przekonywał, że mecze w tej serii będą twarde, a ta statystyka o czymś właśnie świadczy.

Rywalizacja w ćwierćfinałach Orlen Basket Ligi toczy się do trzech zwycięstw. Trzecie spotkanie w tej parze zaplanowane jest na czwartek 9 maja. Gospodarzem tym razem będzie Legia Warszawa. Początek o godz. 20:00.

King Szczecin - Legia Warszawa 80:77 (17:20, 19:18, 16:22, 28:17)

King: Andrzej Mazurczak 19, Michale Kyser 18, Przemysław Żołnierewicz 12, Tony Meier 10, Darryl Woodson 7, Michał Nowakowski 5, Morris Udeze 5, Zac Cuthbertson 4 (13 zb), Kacper Borowski 0, Matt Mobley 0, Maciej Żmudzki 0.

Legia: Tyran De Lattibeaudiere 16, Loren Jackson 15, Aric Holman 14, Michał Kolenda 11, Christian Vital 8 (11 zb), Marcel Ponitka 5, Raymond Cowels 5, Josip Sobin 2, Dariusz Wyka 1, Grzegorz Kulka 0.

stan rywalizacji: 2:0 dla Kinga Szczecin

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO: Kto wygra: Szpilka czy Wrzosek? Gwiazdy MMA typują walkę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy seria wróci jeszcze do Szczecina na decydujący mecz?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Jan Kowalski
4.05.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zauważyliście? W rolach głównych ostatnie nabytki obu zespołów, które wcale nie miały być liderami punktowymi.