Lewandowski nie ma pretensji do Bąka: Przecież nie robił tego celowo...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Wejście Bąka była tak ostre, że mógł Robertowi złamać nogę</i> - mówił po meczu z Austrią Wiedeń Tomasz Bandrowski, piłkarz Lecha. Na szczęście, Lewandowskiemu nic się nie stało, choć - jak sam mówi - tego dnia były reprezentant Polski nie oszczędzał rywali.

- Były trzy takie sytuacje, kiedy Bąk atakował wyprostowanymi nogami. Przy jednej z nich, to ja... dostałem żółtą kartkę! Nie wiem, jak to wyglądało w telewizji, ale była ona raczej niesprawiedliwa - uśmiecha się w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl napastnik Kolejorza.

Ale ostre wślizgi niedawnego kapitana naszej kadry, to nie wszystko! Po jednym z brutalnych ataków, kiedy powstała przepychanka, Bąk uderzył w twarz Hernana Rengifo. - Za sam zamiar uderzenia przeciwnika powinien być inny kolor kartki, niż żółta - zauważa Lewandowski.

Snajper Lecha, którego niejednokrotnie bezpardonowo potraktował 35-letni obrońca, nie ma jednak do niego pretensji. - Chyba nie robił tego celowo. Po prostu wykonywał swoją pracę, czyli powstrzymywał ataki rywali. A tych fauli nie dopuścił się raczej specjalne - twierdzi Robert.

Teraz przed drużyną Franciszka Smudy spotkanie z Piastem Gliwice. Warto zaznaczyć, że po czwartkowym meczu z Austrią, lechici nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. - Trzeba się przyzwyczaić, wszędzie gra się przecież co trzy dni. Jest to jednak normalna sytuacja, która pojawia się każdego roku. Jeśli się chce walczyć i w lidze, i w pucharach, większe obciążenie jest czymś zwyczajnym - uważa Lewandowski.

Oczekiwania względem młodego napastnika rosną z każdym tygodniem. Teraz, gdy prowadzi w klasyfikacji strzelców, uważany jest za jednego z faworytów do zwyciężenia w tej klasyfikacji. - Nie myślę o tym, skupiam się na dobrej grze i meczach, które musimy wygrywać. Z każdej bramki na pewno się cieszę, zwłaszcza jeśli jest zwycięska. Do goli, zdobywanych przeze mnie, nie przywiązuje jakoś specjalnie dużej uwagi - kończy.

Źródło artykułu: