Zwycięzca awansował o czternaście miejsc. Sprint w MotoGP nie zawiódł

Już pierwszy sprint w historii MotoGP, organizowany przy okazji GP Portugalii, nie zawiódł. Sobotnia rywalizacja towarzysząca GP Argentyny po raz kolejny dowiodła, że motocyklowe mistrzostwa świata słusznie podążyły drogą Formuły 1. Na dystansie kilkunastu okrążeń mieliśmy mnóstwo manewrów wyprzedzania, walki łokieć w łokieć i mocno niespodziewany skład podium.

Dość powiedzieć, że sprint MotoGP wygrał Brad Binder, choć startował on z piętnastego pola. Motocyklista z RPA popisał się świetnym refleksem i już na dojeździe do pierwszego zakrętu zyskał kilka pozycji. Później był w stanie narzucić tempo zawodnikom korzystającym z maszyn Ducati.

Niewiele jednak brakowało, a po zwycięstwo w sprincie sięgnąłby Marco Bezzecchi. Młody Włoch toczył zaciekłe pojedynki z Lucą Marinim, Francesco Bagnaią i Alexem Marquezem. Gdy w końcu uporał się z rywalami i był im w stanie nieco odjechać, pognał za liderem. Na ostatnim "kółku" Bezzecchi przypuścił kilka ataków na Bindera, ale zawodnik Red Bull KTM Factory Racing nie dał się wyprzedzić.

ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji

Cichym bohaterem sprintu okazał się Franco Morbidelli. Reprezentant Monster Energy Yamaha MotoGP w ostatnich miesiącach był krytykowany za słabą formę. W sobotę był w stanie dojechać do mety na czwartej pozycji.

Na przeciwległym biegunie znalazł się zespołowy kolega Morbidellego - Fabio Quartararo. Mistrz świata z sezonu 2021, podobnie jak tydzień wcześniej w Portugalii, po starcie ze środka stawki nie był w stanie przedrzeć się do przodu. Ukończenie rywalizacji na dziewiątym miejscu najpewniej nie zadowala Francuza.

Na niedzielę zaplanowano danie główne - wyścig MotoGP o GP Argentyny. Jego początek przewidziano na godz. 19.00 czasu polskiego.

MotoGP - GP Argentyny - sprint - wyniki:

Czytaj także: - Verstappen niczym Lewandowski. Słodko-gorzki obraz mistrza - 650 tys. funtów za śmierć inżyniera. McLaren musi zapłacić