"Jaja z pogrzebu". Były piłkarz kpi po meczu Legii

Po spotkaniu Legii Warszawa z Radomiakiem Radom dużo mówiło się nie tylko o sromotnej porażce stołecznej drużyny, lecz także o czerwonej kartce, którą otrzymał Bartosz Kapustka. Jacek Kacprzak w "Fakcie" nie pozostawił suchej nitki na arbitrze meczu.

Szymon Michalski
Szymon Michalski
piłkarze Legii Warszawa WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
W niedzielę (5 maja) Legia Warszawa podejmowała Radomiaka Radom w spotkaniu 31. kolejki PKO Ekstraklasy. Mecz ten zakończył się kompromitacją gospodarzy, którzy przegrali 0:3 ze znacznie niżej notowanym rywalem.

To powoduje, że sytuacja Legii w tabeli jest bardzo skomplikowana. Na ten moment stołeczna drużyna zajmuje szóste miejsce i plasuje się poza strefą gwarantującą grę w europejskich pucharach.

Po tym spotkaniu fala krytyki spadła na cały zespół. W mocnych słowach o postawie Legii wypowiedział się też były zawodnik tej drużyny w latach 1991-1998, Jacek Kacprzak, który był rozmówcą "Faktu".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to musiało boleć! Młody kibic zatrzymany przez policję

- Jestem przerażony Legią. To firma, która nie może sobie pozwalać na takie wpadki. Zwyczajnie nie przystoi, żeby legioniści dostali trzy gole od drużyny, która w tej rundzie straciła dwadzieścia osiem bramek i w beznadziejnym stylu przegrała trzy ostatnie mecze. No po prostu wstyd - mówił.

Kacprzak przejechał się nie tylko po Legii Warszawa, lecz także po arbitrze Jarosławie Przybyle. Sędzia pokazał czerwoną kartkę Bartoszowi Kapustce po jego ataku na Christosa Donisa. Zdaniem wielu kara ta była zbyt surowa

- Inna sprawa, że mecz zepsuł sędzia. Czerwona kartka dla Kapustki to jakieś jaja z pogrzebu - podkreślił były zawodnik Legii, który był członkiem drużyny z 1996 roku, gdy ta awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Dodajmy, że do zakończenia sezonu w PKO Ekstraklasie pozostały trzy kolejki.

Zobacz także:
Barcelona chciała iść do sądu. Wszystko przez nazwisko Lewandowskiego
Niespodziewane obrazki. Trener podbiegł do kibiców, a potem się zaczęło

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×