Jake Paul vs. Mike Tyson to dopiero początek. Netflix ma mocarne plany
Wygląda na to, że Netflix ma coraz większe ambicje związane z rynkiem transmisji sportowych. Lipcowa gala z udziałem Jake'a Paula i Mike'a Tysona to dopiero początek. Czy gigant ma szanse na sukces? A może podzieli los Viaplay i DAZN?
Sport to nowy cel Netflixa
W ostatnim czasie coraz więcej spekulowało się o większym zaangażowaniu Netflixa w sport. Te doniesienia potwierdziły się podczas czwartkowej konferencji podsumowującej wyniki amerykańskiej spółki za I kwartał 2024 roku. Gigant wówczas pochwalił się przebiciem prognoz rynkowych i rekordową liczbą subskrybentów, która wynosi obecnie niemal 270 mln osób. To pokazuje, o jakiej skali biznesu mówimy.
Zdaniem zarządu potencjał do dalszych wzrostów jest jeszcze bardzo duży. Ich determinantą ma być rozwój spółki na polu streamingu sportowego, a udostępnienie gali z udziałem Jake'a Paula i Mike'a Tysona to ma być kamień milowy dla Netflixa. Co ważne, władze amerykańskiego giganta podkreślają, że na ten moment nie mają zamiaru walczyć o prawa do najpopularniejszych rozgrywek sportowych na świecie. Natomiast chcą skupiać się na pojedynczych wydarzeniach łączących rozrywkę i sport, które mają duży potencjał sprzedażowy.
Czy wejście Netflixa na rynek sportowy będzie dla platformy prawdziwym "game changerem"? Zapytaliśmy o to eksperta od amerykańskiego rynku giełdowego. - Netflix jak na razie prezentuje strategię rozwoju bardziej przypominającą ewolucję niż rewolucję. Spółka działa w branży rozrywkowej, co sprawia, że konkuruje o uwagę swoich widzów z najróżniejszymi środkami przekazu: od social mediów, przez tradycyjną telewizję po oczywiście inne platformy streamingowe. W tym ujęciu wejście do świata sportu wydaje się dobrym krokiem w kierunku zdywersyfikowania oferowanego contentu, co w dzisiejszych czasach i przy dzisiejszym poziomie skupienia widzów jest bardzo istotne - tłumaczy Tymoteusz Turski z XTB.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat zdradza, w jakim stanie zobaczył tatę. "Tak wygląda życie"- Nie doszukiwałbym się w tym całkowitego "game changera", który diametralnie odmieni sytuację finansową Netflixa, czy odwróci całkowicie rozłożenie ciężaru działalności spółki. Doszukiwałbym się w tym ruchu raczej rozszerzania horyzontów i chęć przyciągnięcia do siebie zróżnicowanego odbiorcy. Podobnie jak działają obecnie obszary filmów dokumentalnych czy show przygotowywane przez komików. Żaden z tych obszarów nie jest i nie aspiruje do tego by być głównym filarem działalności Netflixa, ale dokłada swoją cegiełkę do różnorodności oferty platformy. A w dzisiejszych czasach różnorodność i szerokość oferty stanowią klucz do przyciągnięcia klientów na dłużej przed ekrany - wskazuje analityk XTB.
Czy Netflix może podzielić los Viaplay?
Pomysł Netflixa na rozszerzenie oferty nie jest w żaden sposób innowacyjny. Duże plany z wejściem na rynek sportowy miało już kilku graczy. W Polsce najbardziej jaskrawe przykłady to Viaplay oraz DAZN. Pierwsza z wymienionych platform weszła na polski rynek z impetem i nabyła prawa do wielu najważniejszych rozgrywek, m.in. piłkarską Bundesligę oraz Premier League czy też gale KSW. Długo to jednak nie trwało, bowiem skandynawska spółka ogłosiła już zmniejszenie skali biznesu i wycofaniu się z części rynków, w tym Polski (więcej TUTAJ).
Nieco podobnie sprawa ma się z DAZN. Jeszcze kilka lat temu ta platforma na polskim rynku skupiała się na pokazywaniu sportów walki i posiadała prawa do wszystkich najważniejszych pojedynków. Te były dostępne dla fanów przy niewielkim abonamencie. Ta sielanka nie trwała długo, bowiem z czasem oferta mocno się przetrzebiła, ceny kilkukrotnie wzrosły, a do tego najważniejsze pojedynki dostępne były za dodatkową opłatą w systemie PPV.
Czy w takim razie istnieje zagrożenie, że Netflix po hucznych zapowiedziach może podzielić los konkurencji? - Myślę, że Netflix wyciąga wnioski z działalności innych platform i w przypadku gal sportowych nie będziemy w najbliższych latach świadkami agresywnego rozszerzania tego segmentu i przejmowania coraz większego udziału rynku. Najprawdopodobniej eventy sportowe będą ograniczać się do pojedynczych wydarzeń, które najbardziej oddziałują na opinię publiczną. Potwierdzeniem takiego scenariusza jest m.in. nastawienie do walki Jake’a Paula z Mike’em Tysonem. Ciężko nazwać to wydarzenie przełomowym momentem w historii sportu. Jego "sportowy" charakter jest bardziej przyćmiony przez rozrywkową naturę wydarzenia. I właśnie wydaje się, że Netflix póki co będzie zmierzał w tę stronę - mówi Tymoteusz Turski.
- Skupienie się na dużych, głośnych i popularnych wydarzeniach rozrywkowych z nutką sportu w tle pozwoli spółce z jednej strony przyciągnąć do siebie fanów szukających emocji sportowych, a z drugiej zapewnić stosunkowo "niski próg wejścia" dla ludzi z zewnątrz. Nie trzeba być fanem boksu, żeby wiedzieć, że Mike Tyson jest legendą tej dyscypliny, a jego powrót do ringu będzie ciekawym wydarzeniem społecznym, który przyciągnie wielu ludzi na co dzień nie zainteresowanych światem sportów walki - tłumaczy ekspert.
Jake Paul i Mike Tyson zbadają rynek
Zdaniem eksperta od amerykańskich spółek, w tym tych technologicznych, kluczowym momentem do dyskusji o kolejnych krokach Netflixa na rynku sportowym będzie właśnie 20 lipca. Gala z kontrowersyjnym, ale za to bardzo głośnym, main eventem pokaże, jak duży potencjał jest w tym rynku.
- Netflix spokojnie podchodzi do perspektyw oferowania nowych doświadczeń swoim widzom i najprawdopodobniej ostrożnie będzie podchodzić do wyboru nowych wydarzeń sportowych do swojej oferty. Priorytetem będzie przede wszystkim popularność i szansa na przyciągnięcie nowych fanów do platformy. W ujęciu całego rynku telewizyjnego Netflix dalej ma przed sobą szerokie pole do rozwoju i jeśli okaże się, że nowy segment zostanie ciepło przyjęty przez fanów, a platforma zyska na tym nowych subskrybentów, możemy się spodziewać kolejnych takich kroków w przyszłości. Choć najprawdopodobniej wprowadzanych miarowo, a nie skokowo - podsumowuje Turski.
Wygląda na to, że na pierwszy rzut rozszerzenia oferty o wydarzenia sportowe będziemy świadkami transmitowania sportów walki. Oprócz wspomnianej gali pięściarskiej niedługo na platformie mają pojawić się gale WWE (Wrestling).
Zobacz także: Gołota wyjawił, co robi na co dzień
Zobacz także: Sceny jak we freakach. Awantura przed walką o pas
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.