Legenda sportu wspomina Polaka. "Był niesamowity!"
- Wasze sztafety 4x400 metrów osiągają znakomite wyniki. Ale najlepiej pamiętam polskiego biegacza na 800 metrów. Był niesamowity! - mówi nam Haile Gebrselassie, legenda biegów długich, którego zapytaliśmy o znanych mu polskich lekkoatletów.
Od lat Etiopczyk jest ambasadorem marki adidas, więc nie mogło go zabraknąć w Paryżu, gdzie w ostatni czwartek doszło do oficjalnej prezentacji strojów, w których sportowcy będą startować na tegorocznych igrzyskach olimpijskich.
Udało nam się spotkać w stolicy Francji z Gebrselassim i zadać mu kilka pytań, także na temat polskich sportowców. Postanowiliśmy zweryfikować też historie, które od lat przewijają się w środowisku na temat wybitnego biegacza z Afryki.
- Czy to prawda że przez dziesięć biegałem boso do szkoły? Nie, to nieprawda. Bo nie przez dziesięć, ale przez sześć - roześmiał się Etiopczyk. - Było tak aż do momentu, gdy otrzymałem pierwsze buty. Wprawdzie miały już dziurawe podeszwy, ale dla mnie i tak były wspaniałe.
Naszego rozmówcę zapytaliśmy również o jego ojca, który miał nie być wielkim zwolennikiem decyzji syna o postawieniu na sport. Prawda czy fałsz? - To prawda. Na początku był przeciwny mojej decyzji, po prostu nie wiedział nic o sporcie. Ale gdy po raz pierwszy zostałem mistrzem świata, został moim pierwszym i największym kibicem.
ZOBACZ WIDEO: Pia Skrzyszowska: 100 dni do igrzysk? To bardzo dużoDziś to on jest inspiracją, a kto był jego bohaterem dzieciństwa? Gebrselassie wymienił szybko jedno nazwisko.
- Bohaterem mojego dzieciństwa i inspiracją był mój rodak Miruts Yifter, który na igrzyskach olimpijskich w Moskwie zdobył dwa złote medale - w biegach na 5000 i 10000 metrów. Gdy miałem 7 lat, ludzie wszędzie o nim rozmawiali, był bohaterem narodowym. Ja też byłem nim oczarowany i chciałem być taki jak on.
Choć 51-latek zakończył karierę w 2015 roku (kończył ją biegając maratony), nadal pojawia się na największych imprezach w roli gościa i eksperta, więc nadal znakomicie orientuje się w królowej sportu. Gdy jednak zapytaliśmy go o nazwisko polskiego lekkoatlety, które jako pierwsze przychodzi mu do głowy, wymienił zawodnika startującego w czasach jego kariery.
- Czy kojarzę polskich lekkoatletów? Oczywiście. Zwłaszcza na dystansie 800 metrów mieliście i macie nadal znakomitych biegaczy. Pamiętam zwłaszcza jednego... Adam Kszczot? Tak, znam go doskonale, ale był jeszcze kilka lat wcześniej ktoś inny. Czapiewski! - wypalił po chwili zastanowienia legendarny biegacz.
Paweł Czapiewski to oczywiście były 800-metrowiec, brązowy medalista z mistrzostw świata w Edmonton (2001) i halowy mistrz Europy z Wiednia (2002). Wciąż jest też posiadaczem rekordu Polski na dym dystansie (1:43,22 s). Znany był z długiego trzymania się w końcu stawki, utrzymywania równego tempa i wyprzedzania przeciwników na ostatnich 100 metrach.Gebrselassie ma w swoim dorobku dwa złote medale olimpijskie w biegu na 10 000 metrów, wywalczone w Atlancie (1996) i w Sydney (2000). Gdy pytamy go o najlepszy moment w karierze, wybrał właśnie zawody w Australii.
- Gdybym miał wybrać jeden moment, chyba postawiłbym na igrzyska olimpijskie w Sydney. To był dla mnie znakomity rok, a igrzyska to zawsze wyjątkowe wydarzenie. Na zawsze zapamiętam ostatnie metry z finałowego biegu, oglądanie tego po latach wciąż wzbudza we mnie wielkie emocje - przyznał.- Chyba nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. W moim kraju ludzie mają ogromną determinację, aby osiągnąć sukces. Być może to jest klucz? Ale powiem ciekawostkę: w Etiopii wszyscy uwielbiają piłkę nożną, dzieci grają w nią cały czas, ale wciąż nie mamy żadnego piłkarza na wysokim poziomie. Dlaczego więc produkujemy tylu znakomitych biegaczy? Być może to kwestia miejsca, otoczenia i sprzyjających temu warunków - podsumował.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty